poniedziałek, 20 stycznia 2014

Rozdział 7

                                                             Oczami Harry'ego

Jestem w kuchni od 5 a już jest 7 i rozmyślam o blondynce. Ciągle siedzi mi w głowie , te oczy, uśmiech i to dlaczego się okalecza, co jest tego powodem. Chciałbym jej pomóc, lepiej poznać. Znamy się niecałe 3 dni, a ona już mną zawładnęła, czuję, że się chyba... zakochałem albo to zwykłe zauroczenie. Sam  nie wiem, jestem już zmęczony tym wszystkim. Oparłem głowę o blat stołu.

                                                        Oczami Alex
Wstałam o 7 i nie mogłam już zasnąć, więc leniwie zwlekłam się z łóżka. Wybrałam ciuchy:


i poszłam pod prysznic, potem w pełni gotowa zaszłam na dół, do kuchni, gdzie siedział Styles, jakiś taki przygnębiony.
- Cześć- powiedziałam  wchodząc do środka
- Cześć- odburknął, nawet na mnie nie spojrzał
- O co chodzi?- zapytałam, wlewając do szklanki sok
- Musimy pogadać- odpowiedział stanowczo podnosząc głowę, w jego oczach można było dostrzec coś na kształt bólu wymieszanego ze złością.Usadowiłam się na przeciwko chłopaka
- O czym?- zapytałam, on na te słowa chwycił mnie za rękę i podwinął  rękaw, wpatrując się w rany, byłam zszokowana. Skąd on to kurwa wie?!
- O tym, czego to robisz?- szepnął. Zerwałam się z krzesła.
- Skąd o tym wiesz?- krzyknęłam
-Zobaczyłem dzisiaj jak zanosiłem cię do pokoju, nie odpowiedziałaś mi na pytanie- zaczął się do mnie zbliżać a ja cofać,
- Nie twój interes Styles- warknęłam, najlepiej to zaraz bym się popłakała i uciekła, ale nie mogę mu pokazać jaka jestem słaba,
- Właśnie, że  mój, jesteś u mnie- syknął i popchnął na ścianę przyciskając moje nadgarstki, próbowałam się wyrwać, ale mi się nie udało, jest za silny
- W takim razie mogę się stąd wynieść
- Nigdzie nie pójdziesz, chce ci tylko pomóc, rozumiesz?- odparł już spokojniej,
- Ale ja nie chce twojej pomocy i puść bo to boli- powiedziałam szorstko,posłuchał, szybko wyszłam z pomieszczenia, założyłam buty, kurtkę i wybiegłam na zewnątrz, było zimno, szaro i jeszcze na dodatek padał deszcz, już nie powstrzymałam łez,poszłam do najbliższego parku i usiadłam na ławce, on się nie może o niczym dowiedzieć, o niczym! To moje sprawy, moja przeszłość. Kiedyś byłam inna, samolubna,o nikogo nie dbałam z wyjątkiem siebie. Ciągle kłóciłam się z rodziną, piłam, brałam, paliłam. W dzień wypadku rodziców, strasznie się z nimi pokłóciłam, ale już nie wiem o co. Muszę się uspokoić, z kieszeni kurtki wyjęłam żyletkę, to mi pomoże, podwinęłam rękawy i przejechałam kilka razy po nadgarstku, patrzyłam jak czerwona ciecz wypływa z ran i spływa po ręce, schowałam przyjaciółkę, wytarłam krew i naciągnęłam rękaw. W pewnym momencie zaczął wibrować telefon, szybko chwyciłam urządzenie ,, Michael" , na mojej twarzy zagościł szeroki uśmiech. Odebrałam:
- Cześć słońce- zaczęłam rozmowę,
- Witaj jędzo moja kochana, tęsknimy- nawijał jak nakręcony
- Ja za wami też
- Co tam u cb ciekawego się dzieje- zapytał,
- ymmm dobrze
- Szczerze
- No spoko jest a u was?- zapytałam
- Smutno bez ciebie, wiesz co muszę kończyć, zadzwonię jeszcze, pa jędzo,
- Pa idioto. Rozłączył się, chciałabym z nimi teraz być, spojrzałam jeszcze na zegarek, 8:00, ruszyłam powolnym krokiem  do domu, nie śpieszyło mi się zbytnio. Mam nadzieję, że nikomu nie powie. Tak szczerze, to Lokers jest nawet... ładny? Znamy się tylko 3 dni. To, w jaki sposób zareagował rano, ale no to moja sprawa co robię, i moje życie. Dochodząc do celu. otworzyłam drzwi, pozbyłam się kurtki i butów. Dopiero teraz zauważyłam , że rękaw mojej siwej bluzy jest przesiąknięty krwią, a w salonie siedzi braciszek i... Styles? O nie! Reszta siedzi w kuchni. Chłopaki zawzięcie o czymś dyskutowali, dla mnie szansa, myślę, że mi się uda przemknąć, powoli kierowałam się w stronę schodów, już chciałam stanąć na pierwszym stopniu, kiedy...
- O cześć siostrzyczko, gdzie się podziewałaś i dlaczego się skradasz?- zapytał z szerokim uśmiechem Louis
- Ymm...ja... byłam się przejść i nie chciałam wam przeszkadzać- Harrry patrzył na mnie przeszywającym spojrzeniem, w końcu zatrzymał wzrok na mojej ręce, cholera zupełnie zapomniałam, jego zielone tęczówki zmieniły barwę na na czarne, pokazałam mu środkowy palec i uciekłam do pokoju, zasuwając za sobą drzwi. Podeszłam do szafy, wyjęłam jakąś bluzkę na zmianę, weszłam do łazienki, zdjęłam górną część garderoby, krew już zdążyła zaschnąć, przemyłam rękę i owinęłam bandamką, założyłam przyniesioną przeze mnie rzecz.

 Heeeeej :* jest już rozdział 7, trochę mi się zeszło z dodaniem :/ no ale cóż. Podoba się ? Niestety wracamy do szantażu .Wiem jestem okropna :) 6 komentarzy i dodaje next , myślę że dacie radę, do następnego <3                                                          

6 komentarzy:

  1. Dawaj next! Świetny! Kocham ♥♥♥

    OdpowiedzUsuń
  2. Nieładnie tak szantażować .:P Więć mówię to wszystkim . Dawać komy ! :D
    Rozdział Cudo :**
    Kocham Cię <3
    Czekam na next :D
    Zapraszam do mnie:D Kocham ^^
    Pozdro i udanych ferii Mała ^^

    OdpowiedzUsuń
  3. OMG *o* Świetny ! <3 Właśnie wpadłam na ten blog i nie żałuję tego ; ) ! Czekam na next !
    Tym czasem- Gdy ci smutno, gdy ci źle,
    zajrzyj do mnie, nie obrażę się ; )
    http://love-comes-with-time-harrystyles.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń