niedziela, 15 grudnia 2013

Rozdział 3

- Cześć Skarbie- Mark i ten jego obrzydliwy uśmieszek,
- Odpierdol się ode mnie!- krzyknęłam mu w twarz i chciałam go wyminąć, ale chwycił moje ramię wbijając w nie paznokcie przez co syknęłam z bólu, co wywołało jeszcze szerszy uśmiech na jego ustach.
- Więcej mi nie uciekniesz- jego wyraz twarzy gwałtownie się zmienił, oczy kipiały złością.
- Jesteś pierdolonym dupkiem!- wrzasnęłam próbując się wyrwać,
- A ty pierdoloną dziwką- syknął, wcale się nie zdziwiłam kiedy to powiedział, często mi to mówił. Korzystając z jego nieuwagi kopnęłam go w czuły punkt, momentalnie zgiął się w pół, a ja zaczęłam uciekać.
- Ty suko!!-  wrzasnął za mną a ja się rozkleiłam. Kiedy dobiegłam do domu, zamknęłam drzwi za sobą i pobiegłam do siebie.

                                                           Oczami Alex

Kiedy doszłam do naszego miejsca ( czyli do opuszczonego domku w lesie), reszta już na mnie czekała,
- Co się stało ?- zapytała Caroline
- No bo widzicie...- zaczęłam nerwowo bawiąc się palcami,
- No wysłów się- powiedział znudzonym głosem Tom
- Wyjeżdżam stąd na stałe do Londynu- wyrzuciłam z siebie na jednym tchu,
- Co?!- wszyscy zareagowali,
- No ale dlaczego?- Pauli w oczach błyszczały łzy
- Do brata, Natalie znalazła sobie tam pracę- jakie interesujące stały się moje buty,
-  I co zostawisz nas tak !?- podniósł ton Evans
-  To nie moja wina!- również podniosłam.łzy mimowolnie popłynęły z moich oczu,
-  Wiem przepraszam- odrzekł już spokojniejszym głosem, przytulił mnie i pocałował w czubek głowy,
- Ale będziesz nas odwiedzać?- zapytała Smith z nadzieją
- Oczywiście- posłałam im słaby uśmiech,
- Wiecie co? Dziękuję wam wszystkim
- Za co?- zdziwił się Wright
- Za to, że jesteście- uśmiechnęłam się
- Oooo ty nasza złośnico kochana-  grupowy misiek :) Wszystko było by dobrze, gdyby Jackson mnie nie miażdżył swoim ciałem
- Tom?- wydusiłam
- tak ?
- Dusisz- wysapałam
- O sorry- odsunął się
Jeszcze sobie pogadaliśmy do 21:00, po czym każdy ruszył w swoją stronę. Po wejściu do domu od razu wpadłam do kuchni, bo szczerze mówiąc trochę zgłodniałam. Porwałam jabłko z szafki i wbiegłam na górę do siebie, szybko dokończyłam owoc, resztę wyrzuciłam do kosza. Weszłam do łazienki, zaliczyłam błyskawiczny prysznic, ubrałam się w pidżamkę:


Wróciłam do pokoju i ułożyłam się na łóżku rozmyślając o całym życiu.

                                                                     Oczami Natalie
- Mark zostaw mnie!- krzyczałam 
- Jesteś tylko moja, teraz będziemy zawsze razem
Nagle przed oczami błysnęło mi ostrze, poczułam przeszywający ból i po chwili ciemność...

Zerwałam się oblana potem i z mokrymi oczami od łez . To był tylko koszmar- wmawiałam sobie dla uspokojenia, położyłam się ponownie i zaraz znów odpłynęłam.

Rano:
Obudziłam się o 7:00, poleżałam jeszcze chwilę gapiąc się w sufit. To już dzisiaj. Wyjazd do domu całego One Direction, mimowolnie się uśmiechnęłam, za każdym razem gdy Lou przyjeżdża w zasadzie to przyjeżdżał do nas z Eleanor, opowiadał co chłopcy wyprawiają. Dobra, koniec tego dobrego, trzeba się zbierać. Wstałam i spojrzałam w lustro sama siebie się przestraszyłam, podpuchnięte oczy itp. Poszłam do łazienki, poranna toaleta i makijaż oczywiście. Kiedy się ubrałam:



Była już 7:40. Wczoraj z tego wszystkiego zapomniałam się spakować. Wyjęłam z szafy 2 duże walizki i w błyskawicznym tempie pakowałam ciuchy, wzięłam jeszcze mojego laptopa, parę książek , itp. więcej nie jest mi potrzebne . Zajęło mi to tylko 20 minut, wow nowy rekord. Był mały problem z dopięciem, ale jakoś się z tym uporałam. Chwyciłam bagaże i zeszłam na dół. Będzie mi tego brakowało, tego wszystkiego, jest jeden plus uwolnię się od Dawes' a. Rozmyślając, dotarłam na dół, zostawiłam walizki i weszłam do kuchni gdzie była już Alex, miała na sobie to:

       


Była jakaś taka przygnębiona i zamyślona.
- Cześć- powiedziałam, nic, pewnie buja w obłokach. Pomachałam ręką przed jej oczami.
- Co?- ocknęła się
- Cześć- powtórzyłam z uśmiechem,
- Hej, przepraszam ale się zamyśliłam
- Właśnie widziałam, spakowana?- zmieniłam temat
- Taa, ja nie chcę wyjeżdżać- spojrzała na mnie smutnym wzrokiem,
- Ja też nie, ale pomyśl, duże miasto, nie będziemy same, będzie Lou i jego przyjaciele- próbowałam ją jakoś pocieszyć.
- No właśnie przyjaciele- westchnęła
- Oj będzie fajnie, chodź musimy już iść
- No okej
Wzięłyśmy nasze bagaże i ruszyłyśmy na lotnisko 5 minut od domu. Wszystko się szybko potoczyło po 15 minutach siedzieliśmy już w samolocie.

No heeeeej :D  nie chciało mi się dłużej czekać z rozdziałem i dodaję go dzisiaj, myślę, że się spodoba, komentujcie plooose :) Koffam was :* Do następnego :)



                                                                         



4 komentarze:

  1. Suuuperr !! < 33 Czekam na next i mam nadzieje ze to bd szybkoo ; *

    OdpowiedzUsuń
  2. Cieszę się :D next myślę, że pojawi się w weekend. Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Fajny, tylko trochę tak głupio, że się wyprowadzają, a spakowały tylko ubrania.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. heh wiem pisałam na szybko, ale teraz spróbuję pisać dokładniej:)

      Usuń